piątek, 8 listopada 2013

Google i jego kontrola przeglądarki Chrome

Jak się dowiedziałem, za około 2 miesiące Google chce w swojej sztandarowej przeglądarce Chrome zablokować możliwość instalowania rozszerzeń spoza oficjalnego sklepu Chrome Web Store.

No cóż jeśli do tego dojdzie, to Google może kontrolować to co użytkownicy mogą dodawać do swojego Chroma.
Jak wiemy, Google zarabia głownie na reklamach, wiec dodatek Ad-Block na pewno nie jest mu na rękę. Wiec może zostać usunięty, podobny los może spotkać wiele innych dodatków które gigantowi z Mountain View nie są na rękę.
Co prawda zmiany te dotkną jedynie użytkowników Windowsa, ale to w końcu większość. Mnie jako użytkownika Linuxa te zmiany nie dotkną, na razie :) Bo kto wie, czy w następnej kolejności nie pójdą inne platformy pod nóż korporacji.

Ale mnie te zmiany nie dotkną także z innego powodu. Nie używam przeglądarki Chrome, używam jego protoplastę, przeglądarkę od której Chrome wzięła swój początek, na której się opiera i na której testowane są wszelkie nowości. Mianowicie mowie tu o Chromium, przeglądarce o otwartym kodzie.
Wydania Chromium pojawiają się zasadniczo podobnie do ostatnich wydań Google Chrome, z pominięciem konkretnych dodatków od Google, najbardziej zauważalne spośród nich to: marka Google, mechanizm automatycznej aktualizacji, warunki licencyjne, śledzenie używania, wbudowany czytnik PDF i integracja z Flash Playerem. Chromium używa silnika WebKit.

A że Chromium jest także dostępny dla Windowsa to można go zainstalować w miejsce Chrome i pominąć wszelkie blokady od Google. Jedyna niedogodnością jest to, ze wersje dla Windowsa są jedynie 32 bitowe. Dla reszty systemów występują także wersje 64 bitowe

Po instalacji przeglądarki mamy dostęp do tych samych dodatków co w zwykłym Chrome plus oczywiście możemy instalować dodatki z innych źródeł.

Ale te wszystkie zmiany które Google serwuje od pewnego czasu firmie Microsoft, jest zastanawiające. Czyżby internetowy gigant chciał zmniejszyć udział Windowsa na rynku? Blokowanie pewnych funkcji tylko dla systemu Microsoftu daje do myślenia. Pewnie nie wiemy o wielu rzeczach, ale być może gdzieś tam na gorze w kręgach decydentów obu korporacji odbywa się mała wojna. 
Bo jeśli chodzi o działanie Googla mające na celu blokowanie działania funkcji w systemie Windows mobile, jeszcze mogę zrozumieć. W końcu to konkurencja dla Androida. Ale blokowanie rozszerzeń dla Chrome tylko dla systemu Windows jest podejrzane. To nie jest przecież konkurencja, wiec powód musi być zgoła inny. Może faktycznie jest tam jakiś konflikt?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz