poniedziałek, 16 lutego 2015

Klękosiad – test praktyczny


Pewnie niektórzy z was słyszeli o tym meblu, pewnie niektórzy zastanawiali się czy go kupić, pewnie niektórzy już go posiadają. Dla tych, którzy zastanawiają się czy nabyć taki mebel proponuje moją małą recenzje. Jest to czysto subiektywny test i będzie inny niż to co można przeczytać na stronach internetowych.






Na początek opis nie jako internetowy


Klękosiad zwany też klęcznikiem jest meblem przeznaczonym do siedzenia, który kilkanaście lat temu „przywędrował” do nas ze Skandynawii. Jego budowa jest dosyć prosta: dwie tapicerowane poduchy przymocowane do drewnianego lub metalowego stelaża. Jedna z poduch (górna) służy jako siedzisko, druga pozwala na uzyskanie miękkiego podparcia podudzi. Cechą charakterystyczną klękosiadu, a zarazem jego podstawową zaletą jest nachylenie górnej poduchy ku przodowi o kąt ok. 30 stopni, które niejako automatycznie prawidłowo pozycjonuje miednicę. Pozycje miednicy podczas stania i typowego siedzenia różnią się przede wszystkim jej bardziej poziomym położeniem w tym drugim przypadku. Wykorzystanie pochylonego do przodu siedziska polega, zatem głównie na takim ustawieniu miednicy, które odpowiada jej pozycji podczas stania. Dzięki temu uzyskuje się ponadto prawidłowy kształt odcinka lędźwiowego kręgosłupa (zachowana zostaje lordoza lędźwiowa). Pozycja ciała, którą przyjmujemy korzystając z klękosiadu, jest więc bardziej naturalna niż ta, którą przyjmujemy siedząc na zwykłym krześle biurowym. Dotyczy to zwłaszcza pozycji ciała podczas pisania ręcznego, gdy tułów pochylony jest do przodu – klękosiad stwarza wówczas poczucie komfortu.







A teraz to co ja mam do powiedzenia.

Jest to mebel rehabilitacyjny i jako taki powinien być wykorzystywany. Wykorzystywanie go jako zastępstwo krzesła (fotela komputerowego) mija się z celem.

Pierwsze wrażenie po zajęciu miejsca na tym meblu jest bardzo pozytywne. Jest wygodnie i bardzo naturalnie. Wydaje się ze można na tym siedzieć godzinami.
No i tutaj dochodzimy do sedna – wydaje się.
Dłuższe siedzenie potęguje wrażenie dyskomfortu, zaczynamy odczuwać ból i zmęczenie.

Po pierwsze nadmiernie obciążamy golenie, które jako tako nie są przystosowane do tego rodzaju obciążeń. Duża część ciała spoczywa właśnie na tym dolnym kawałku nogi i jest ugniatana. Po pewnym czasie zaczynamy odczuwać ból tej części ciała.

Drugą rzeczą związana z tą „niewygodą” jest brak możliwości zmiany pozycji. Niejako jesteśmy zmuszani do jednej tylko pozycji i nie ma możliwości siedzenia inaczej. A to powoduje zdrętwienie ciała. Kolejną rzeczą z tym związana jest brak oparcia, co nie pozwala nam zająć relaksującej pozycji – pochylenie do tyłu. Więc prędzej czy później zaczynamy się męczyć

Budowa klęcznika utrudnia, a w zasadzie uniemożliwia zajęcie rekomendowanej pozycji przed komputerem, czyli z rozwartymi stawami kolanowymi, biodrowymi i łokciowymi. Tutaj mamy wszystkie te stawy zgięte co nie dość ze jest mało wygodne to jeszcze niezdrowe.

Problemem dla mnie jest także skrócony zasięg ramion podczas siedzenia na klekosiadzie co utrudnia mi prace.
Tym samym nie zalecam korzystać z tego siedzenia dłużej niż dwie godziny dziennie, a już na pewno nie może to być jedyne siedzisko do komputera

W internecie można znaleźć szereg pozytywnych opinii

  • wymusza zachowanie prawidłowej postawy podczas siedzenia (praca, pisanie, oglądanie telewizji, praca przy komputerze), 
  • pozwala zachować fizjologiczne krzywizny kręgosłupa, 
  • jest szczególnie korzystny dla najbardziej obciążonego lędźwiowego odcinka kręgosłupa, zachowując fizjologiczną lordozę, 
  • wzmacnia mięśnie i więzadła kręgosłupa, 
  • zapobiega wadom postawy u dzieci, 
  • zapobiega rozwojowi zmian zwyrodnieniowych u dorosłych, 
  • zapobiega powstawaniu dyskopatii, 
  • zmniejsza bóle korzonkowe, 
  • służy jako sprzęt rehabilitacyjny dla osób cierpiących na schorzenia kręgosłupa. 

Tyle tylko, ze większość tych opinii jest dostępna na stronach sklepów które zajmują się sprzedażą tego sprzętu, a to jak wiemy nie zawsze równoznaczne jest z obiektywną opinią. Nikt przecież nie napisze o wadach tego sprzętu, bo zależy mu na sprzedaży, a nie odstraszeniu potencjalnego kupca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz