czwartek, 31 października 2013

Planowane Starzenie - czyli sterowanie umysłami klientów.

Coraz częściej słyszy się w mediach o tzw Planned obsolescence, czyli Planowanie starzenie. Określenie to odnosi się najczęściej do urządzeń domowego użytku, takich jak komputery, telefony, TV, a nawet żarówki.
Definicja według Wikipedii: Planowane starzenie produktu - strategia producenta, mająca na celu takie projektowanie towarów, aby miały one ograniczony czas użytecznego życia, po tym zaś okresie stawały się niesprawne, a często nieopłacalne w naprawie. Towary te zwykle psują się zaraz po upływie gwarancji.
Oczywiście jak się można domyślić, korporacje wszystkiemu zaprzeczają i się odcinają od stosowania takich praktyk.


Czy to jest powszechne?


A czy maja racje, czy raczej prawda jest po stronie użytkowników? Wielu stwierdziłoby, bez zagłębiania się w temat, ze korporacje stosują takie praktyki, aby wydoić, nas klientów. To bardzo lotny temat, podsycany od czasu do czasu przez dziennikarzy i wynikający z budowy współczesnego społeczeństwa. Klient, jest w najniższej warstwie, wiec z definicji musi być pokrzywdzony.
Oczywiście nie mam zamiaru zaprzeczać temu, ale nie znaczy to, ze to powszechna praktyka, a wszelkie działania wielkich korporacji są nastawione aby tego klienta maksymalnie wykorzystać.
Dzisiejsza gospodarka kapitalistyczna jest nastawiona na zysk i z tego założenia wychodzą wszelkie firmy, bo w końcu istnieją po to aby zarobić.
Ale czy ktoś postarał się rzetelnie ocenić sytuacje? Czy Planowanie Starzenie faktycznie ma miejsce?


Pojecie Planowane Starzenie nie jest nowe. Już w 1924   firmy Osram, Philips, i General Electric rozpoczęły proces planowanego postarzania żarówek. Utworzyły tzw. kartel Phoebusa będący oficjalnie szwajcarską firmą Phoebus S.A. Compagnie Industrielle pour le Développement de l'Éclairage, kontrolujący ich produkcję i sprzedaż. Jego celem było obniżenie ich jakości, tak aby każda z nich pracowała maksymalnie 1000 godzin (zamiast około 2000).
Obecnie pole manewru jest znacznie szersze, bo mamy do czynienia z tysiącami urządzeń zawierającymi elektronikę, która jest elementem, który najczęściej się psuje.

Przykład telewizorów


Ale czy obecne urządzenia psuja się tak szybko, dlatego, ze tak chce producent? Mam pewne wątpliwości. Choć zaraz podniosą się glosy sprzeciwu, ze kiedyś telewizory działały po 10-15 lat, a teraz po 2 latach już siadają. Owszem, to prawda, dzisiejsze urządzenia już nie są tak trwale, ale nie jest to powiedziane, ze sami producenci są temu winni. Winna jest raczej miniaturyzacja. Największym wrogiem elektroniki jest ciepło. To ono powoduje ze żywotność elementów elektronicznych ulega skróceniu. Kondensatory elektrolityczne wysychają, żywice pokrywające cewki kruszeją, powodując nieprzyjemny wysoko tonowy pisk itd. Kiedyś telewizory były wielkimi pudlami, gdzie elektronika leżała sobie na dole i miała ogromna ilość wolnego miejsca. Elementy były dyskretne, tzn, tranzystory były osobnymi elementami, a nie jak dziś układami scalonymi, gdzie w jednym elemencie zamknięte jest wiele tranzystorów. To powodowało, ze trwałość elektroniki zbudowana z takich elementów i osadzona we wnętrzu z taka ilością powietrza, była dużo wyższa niż obecnie.

Dziś mamy piękne płaskie telewizory, gdzie na elektronikę nie ma zbyt dużo miejsca. Niejako sami klienci wymuszają na producentach projektowanie takich telewizorów, aby nie zajmowały dużo miejsca, można było je powiesić na ścianie i będą wyglądały jak obraz, a nie jak sześcian. Takie myślenie pociąga za sobą takie zmiany konstrukcyjne, ze trzeba upchnąć cala elektronikę sterującą na malej powierzchni. To powoduje ze ciepło wydzielane przez elementy nie jest łatwo rozpraszane. A to pociąga za sobą szybsze starzenie się elektroniki i wcześniejsze awarie.

Ktoś by mógł powiedzieć, żeby producent zastosował wentylator wymuszający obieg powietrza. Ale wątpię aby ktoś chciał słuchać szumu wentylatora podczas nocnego oglądania filmu. Producent mógłby tez zastosować lepszej jakości elementy, wysokotemperaturowe kondensatory, ale to podniosło by znacząco koszt wytworzenia telewizora, przez co stałby się dostępny dla mniejszej ilości klientów. A klient przede wszystkim kieruje się cena, i przekonanie go, że ten droższy telewizor będzie działał dłużej będzie bardzo trudne. Szczególnie ze technika obecnie się tak szybko rozwija ze za 2 lata nasz telewizor okaże się przestarzały.

Podobne wyjaśnienie można zastosować do szeregu innych produktów domowego użytku.
Ale często pojawiają się glosy dotyczące drukarek, ze po wydrukowaniu określonej ilości stron drukarka odmawia posłuszeństwa. To już wygląda na perfidne działanie producenta, żeby zmusić klienta do kupna nowej drukarki. Tylko nasuwa mi się pytanie, gdyby producent stosował taka praktykę, to ilu klientów ponownie kupiłoby drukarkę tego samego producenta? Zwykle idziemy do konkurencji, wiec co za sens miałoby stosowanie przez producenta takich praktyk?

Wyjaśnienie problemu na przykładzie drukarek firmy Epson


Bylem wieloletnim serwisantem drukarek firmy Epson. Znam te urządzenia od podszewki, od pojedynczej śrubki. Na przykładzie drukarek tej firmy postaram się udowodnić, ze to co się pisze w prasie i internecie nie jest do końca zgodne z prawda. Co prawda, producent ma tez swoje za uszami, a skoro już nie jestem ich pracownikiem, będę mógł sobie pozwolić na odrobinę krytyki.

Czy faktycznie tak jest ze po wydrukowaniu określonej liczny stron drukarka staje? Jeśli nie jest to związane z tym ze skończył się tusz w cartridgu to na pewno nie. Niektórzy twierdza, ze jest to związane z pochłaniaczem atramentu. A co to takiego? Pochłaniacz atramentu, zwany tez potocznie przez klientów "pampersem" to taki zbiornik wypełniony specjalnym materiałem mający na celu zbierać i wiązać zużyty w trakcie czyszczenia głowic tusz. Czyszczenie odbywa się za pomocą odsysania przez głowice tuszu aby udrożnić dysze. Tusz ten, gdzieś musi się podziać, bo nie ulatnia się w powietrzu. Jest on właśnie magazynowany w tym pochłaniaczu wewnątrz drukarki. A on, ma swoja skończoną pojemność. Nie można go tam upychać w nieskończoność. Elektronika drukarki, szacuje ile tego tuszu poszło na czyszczenie i na tej podstawie określa stopień zapełniania pochłaniacza.

Ale celowo powiedziałem słowo szacuje, bo elektronika tak naprawdę nie wie ile tego tuszu przeleciało w trakcie procesu czyszczenia. Drukarki z reguły maja 3-5 stopni czyszczenia. Te stopnie to długość procesu czyszczenia i producent zapisał w pamięci urządzenia, ze stopień pierwszy zużywa tyle tuszu, stopień drugi tyle itd. Ale te wyliczenia są robione dla głowicy drożnej, czyli podczas czyszczenia takiej głowicy przez wszystkie dysze leci tusz co powoduje ze zużywana jest jego większa ilość. A kto czyści głowice, gdy ona jest drożna? Nikt. Dlatego, tez z tego powodu wynikają te niezgodności licznika ze stanem faktycznym. Licznik pokazuje ze pochłaniacz jest już wypełniony a po wyjęciu tego pochłaniacza jego wypełnienie jest dużo mniejsze i spokojnie zmieściłby tam druga tak ilość tuszu.

To własnie powoduje frustracje użytkowników i niezrozumienie tego procesu. I nie ma na celu oszukanie kogokolwiek i zmuszenie do kupna nowej drukarki. Ale ma to tez swoja druga stronę medalu. Duża cześć winy leży po stronie użytkowników. Bo jak ktoś przeczytał treść wyżej zrozumie, ze zapełnianie pochłaniacza nie zależy od ilości wydruków, ale od ilości czyszczeń. A to jest związane z tym jak użytkownik używa tej drukarki. Używanie nieoryginalnego tuszu, kiepskiej jakości powoduje ze dysze się zapychają dużo częściej i szybciej niż w przypadku produktu oryginalnego. To wymusza częste czyszczenie głowic a tym samym szybkie zapychanie się pochłaniacza.

To temat rzeka i gdybym chciał wszystko opisać, to post ten zamieniłby się w wielostronicową książkę. Może opisze to w kolejnych postach, jeśli będzie taka potrzeba.
Ale chciałbym jeszcze coś napisać, bo wynika to z tego ze dzisiejsze drukarki, jak byśmy na nie nie patrzyli są mniej trwale niż kiedyś. Oczywiście po części wynika to z tego, ze producent oszczędza gdzie się da i jak się da. Ile razy widziałem, jak w kolejnych modelach tej samej linii produktowej było coraz mniej śrubek, elementy metalowe były zamieniane na plastikowe, były stosowane coraz cieńsze paski napędowe itd. To wszystko powodowało ze urządzenia, bo to nie tylko drukarki, były coraz mniej trwale.
Ale z drugiej strony, ciągłe podnoszenie jakości wydruków musiało pociągać za sobą miniaturyzacje niektórych elementów. Kiedyś drukarka miała rozdzielczość druku 180 dpi, co nie wymagało od niej malej kropli tuszu, a te miały nawet po 90 pl (pikolitrow). Dziś drukarki maja po 6000 dpi, co pociąga za sobą znaczne zmniejszenie wielkości kropli aby pokryć cal wydruku odpowiednią ilością kropel. Wiec kropla ma 1,5 pl objętości. A żeby uzyskać taka krople, to trzeba zmniejszyć przekrój dyszy w głowicy. Mniejsza dysza, to większe ryzyko zapchania i wyższe wymagania względem jakości tuszu.
To wszystko powoduje ze dzisiejsze drukarki są takie wrażliwe na rodzaj tuszu, nie to co kiedyś, gdzie można było drukować tuszem od pieczątek.

Podsumowanie


To może na tyle w tym temacie. Rozpisałem się trochę, ale może komuś uświadomię, ze Planowane Starzenie, to niekoniecznie musi być planowe działanie producenta, tylko wynika z naturalnego rozwoju urządzeń dążących jednocześnie do miniaturyzacji i podnoszenia jakości produktu wyjściowego (wydruku w przypadku drukarek, czy obrazu w przypadku telewizorów). Ale niestety wynika tez z naturalnego dla producentów dążenia  do podnoszenia zysków i stosowania gorszych materiałów. Choć może nie wynika to z celowego działania , tylko naszego kapitalistycznego rynku. Bo dzisiaj częściej liczy się cena, niż jakość.

Po części wszystko to wynika z obecnego szybkiego rozwoju techniki. Technologia tak pędzi do przodu, ze produkty staja się przestrzale, zanim zdażą się zepsuć. Telewizja Full-HD ledwo zdążyła sie zakorzenić a już pojawiają sie telewizory 4K. Co będzie za 2 lata? Za 2 lata to klient już sam będzie chciał mieć nowy TV aby móc zobaczyć nową jakość. Wiec w interesie samych producentów nie leży konstruowanie super trwałych urządzeń, bo one sie obecnie tak szybko mentalnie zastarzeją że poczujemy konieczność ich wymiany zanim sie nam zepsują

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz