„SureLab
SL-D1000 to seria kompaktowych drukarek fotograficznych z funkcją druku
dwustronnego do wszechstronnej produkcji komercyjnej.
Seria
powstała z myślą o zakładach fotograficznych, profesjonalnych fotografach i
firmach, które chcą drukować wysokiej jakości zdjęcia i oferują klientom
szeroką gamę produktów, w tym spersonalizowane książki fotograficzne, kartki i
kalendarze. Wśród firm, które mogą skorzystać z jego zalet znajdują się
detaliczne sklepy fotograficzne, firmy eventowe oraz stoiska fotograficzne,
sklepy papiernicze, hotele, kawiarnie, bary i restauracje.”
Przyjrzyjmy się zatem tej drukarce w najwyższej opcji z automatycznym podajnikiem papieru w arkuszach i sprawdźmy czy faktycznie jest to produkt godny polecenia profesjonalnym fotografom i firmom.
W mojej recenzji będę porównywał to urządzenie do jego poprzednika czyli modelu Epson SL D800, które jest mi doskonale znane, znam jego silne i słabe strony, wiem co się psuje i co jest powodem tych awarii. Postaram się zatem ocenić czy nowe rozwiązania zastosowane w najnowszym modelu sprawią, że drukarka stanie się lepszym produktem niż jego poprzednik.
Pierwsze co zwykle oceniamy to wygląd urządzenia. Gusta są różne i zwykle się z nimi nie dyskutuje, ale moim zdaniem urządzenie zyskało zdecydowanie nowocześniejszy wygląd, ma ładną ciemną stylistykę i w porównaniu do poprzednika prezentuje się zdecydowanie lepiej. Model zyskał niewielki ekranik o przekątnej 3,5 cm, ale jest kolorowy i umożliwia uzyskanie informacji o stanie urządzenia, poziomach atramentów, ewentualnych błędach itp. Za pomocą tego ekraniku możemy przeprowadzić też konfiguracje urządzenia. Więc jest to zdecydowanie rozwiązanie in plus.
Drugim pozytywem jest możliwość połączenia urządzenia po sieci Ethernet, czego bardzo brakowało w poprzednich modelach. Drukarkę możemy połączyć zarówno przewodowo, jak i bezprzewodowo, co zdecydowanie ułatwia ustawienie urządzenia w pomieszczeniach. Nie musimy już mieć drukarki przy komputerze, tylko może stać w dowolnym, dogodnym dla nas miejscu.
Drukarka tak jak poprzednik drukuje z papieru z roli, ale ma także możliwość drukowania z arkusza. Aby drukować z arkusza, nie trzeba wcale dokupywać modułu podajnika arkuszy –jest on dostępny w podstawowej wersji urządzenia po odchyleniu klapki w tylnej części drukarki. Podajnik ten umożliwia włożenie tylko pojedynczego arkusza. Aby móc załadować większą ilość arkuszy musimy dokupić dodatkowy moduł automatycznego podajnika. Moduł ten oprócz możliwości włożenia większej ilości kartek udostępnia nam funkcje automatycznego dupleksu, co w przypadku potrzeby drukowania z obu stron kartki jest bardzo przydatną funkcją.
Górny podajnik arkuszy |
Zanim przejdę do omawiania samej drukarki, chce powiedzieć parę słów o opcji dodatkowego podajnika z funkcją dupleksu. Inżynierowie Epsona, podeszli do tego tematu bardzo solidnie i podczas projektowania tego modułu wzięli pod uwagę różne powierzchnie jakie posiadają papiery używane w tych urządzeniach. Epson zastosował dwie różne rolki podajnika, które możemy samodzielnie bez dodatkowych narzędzi wymienić i przystosować podajnik do obsługi jednostronnie powlekanego papieru, lub dwustronnego. Poza tym łatwo dostępny moduł rolki podajnika, umożliwia łatwe wyjecie go i oczyszczenie z kurzu i pyłu, który z pewnością będzie się pojawiał po dłuższym użytkowaniu.
Drukarka tak jak poprzedniczka jest drukarką 6 kolorową, lecz w odróżnieniu od niej producent zdecydował się na rozwiązanie pozbawione kartridzy, tylko sprzedaje atrament w workach. Worki umieszcza się w plastikowych szufladkach, po 3 z każdej strony drukarki. Worki mają pojemność 250 ml, więc są o 25% większe od kartridzy zastosowanych w poprzednich modelach.
Po wyjęciu drukarki z kartonu od razu odczuwa się mniejszą wagę urządzenia. Drukarka waży 17,5 kg, więc jest o całe 10 kg lżejsza od modelu D800. Tak zredukowana waga może świadczyć o jednym – o zdecydowanie powszechniejszym użyciu plastiku w konstrukcji drukarki. Sprawdzimy sobie zatem jak i gdzie Epson użył plastiku i jak to wpływa na jakość i trwałość drukarki.Jak wspominałem wcześniej, worki z atramentem umieszcza się w specjalnych szufladkach wysuwanych z drukarki. Szufladki są plastikowe, co w żaden sposób nie wpływa na jakość drukarki, lecz plastik w nich jest tak cieniutki, że podejrzewam, gdy komuś taka szufladka wypadnie na twardą ziemie to może się pokruszyć. A wtedy pojawi się duży problem z właściwym umieszczeniem worka z atramentem w drukarce. Gdyby rozwiązanie to nie pozwalało na całkowite wyjecie tej szufladki, to było by to dużo bezpieczniejsze z punktu widzenia trwałości.
Szufladki zainstalowane w drukarce przygotowane do założenia |
Papier zakładamy na uchwyt rolki, który jest tak delikatny, że będzie chyba najczęściej wymienianym elementem w tej drukarce. Z racji zastosowania szuflady na arkusze i jednej centralnej rolki podającej, rolka na papier rolowy musi być tak skonstruowana aby papier był prowadzony centralnie, a nie jak w poprzednich modelach przesunięty na prawą stronę. Takie rozwiązanie wymusiło stworzenie uchwytu na rolkę z ruchomymi oboma bokami. Niestety spasowanie elementów jest tak słabe, że po odblokowaniu blokad, boki same zsuwają się z ośki. System blokowania jest bardzo podobny do tego co wymyślił Fujifilm w swoim modelu DE100. Mamy rączkę, która po podniesieniu zwalnia rolkę, a po zamknięciu rozpycha specjalne plastiki wewnątrz gilzy i w ten sposób blokuje papier na uchwycie. Początkowe egzemplarze tego rozwiązania w drukarkach Fujifilm cierpiały na taką przypadłość, że plastikowe elementy tego mimośrodowego mechanizmu, które pozycjonowały uchwyt, się łamały i mechanizm przestawał działać. Jak Fujifilm zauważył problem, wprowadził nową wersje uchwytu na rolkę ze specjalną blachą, która utrzymywała kluczowe elementy we właściwej pozycji. Później blachę zastąpił specjalną plastikową nakładką, która też spełnia to zadanie w 100%. Epson zastosował praktycznie ten sam mechanizm jak w pierwszych egzemplarzach fujifilm DE100. Fujifilm nowy system mocowania rolki wprowadził w roku 2020, a dziś mamy rok 2023 a Epson wprowadza takie samo wadliwe rozwiązanie. Odnoszę wrażenie, że Epson wyjął jakąś grupę inżynierów z lodówki i kazał im zrobić uchwyt na papier, a Ci nie mieli pojęcia, że konkurencja już kiedyś to zrobiła i okazało się to zupełnie nietrafionym pomysłem.
Ułamany zaczep mechanizmu blokowania rolki w uchwycie Fujifilm DE100 |
Mocowanie uchwytu po poprawkach firmy Fujifilm |
Zaczep mechanizmu w uchwycie Epson D1000 |
To nie jest wada optyczna obiektywu, boki faktycznie tak się ustawiają ze względu na duże luzy miedzy elementami |
Przezroczysty plastik pomaga ocenić ile papieru zostało jeszcze na rolce |
Po założeniu papieru na rolkę umieszczamy papier w koszu podajnika. To niestety kolejny słaby element tego urządzenia. Kosz podajnika jest wykonany całkowicie z plastiku, do tego można powiedzieć, że w drukarce leży luźno. Tak jak w poprzednich modelach kosz był montowany w drukarce na szyny meblowe (metalowe i łożyskowane – tak jakie stosuje się w szufladach), tak w D1000 kosz porusza się miedzy dwiema kształtkami plastikowymi (dwie od strony drukarki i jedna od strony kosza). Powoduje to olbrzymie luzy na koszu, po wysunięciu kosz potrafi się poruszać w górę i w dół oraz na boki w zakresie około 2 cm.
Plastikowa konstrukcja kosza |
W tym miejscu jeszcze chciałbym powiedzieć o koszu na ścinki papieru. Ogólnie do jego wykonania nie mam uwag, lecz sposób zakładania go do drukarki nie został zbyt dobrze przemyślany. Nie wiem skąd u Epsona taka awersja do metalu, ale rozwiązanie znane z poprzednich modeli było genialne w swojej prostocie i niezawodne. Po stronie drukarki były dwa magnesy, a po stronie kosza dwie metalowe blaszki, które utrzymywały kosz na swoim miejscu. Instalacja kosza była prosta, szybka i niezawodna. Natomiast w przypadku kosza modelu D1000 zrezygnowano z tego rozwiązania i zastosowano dwie małe plastikowe wypustki, które zaczepiają się o takie same wypustki po stronie drukarki. Gdy drukarka jest nowa, to trzeba użyć naprawdę sporo siły, aby ten mechanizm się zatrzasnął i mielibyśmy pewność, że kosz samoczynnie nie spadnie. Tylko, podejrzewam, że ciągłe otwieranie i zamykanie tego kosza, w końcu spowoduje, że te plastiki się wyrobią i kosz będzie zwyczajnie wypadał.
Ciekawym rozwiązaniem jest przednia część kosza na ścinki. Chwytając ja od dołu, można unieść przednią ściankę i stworzyć z niej tackę odbiornika. Byłby to bardzo ciekawy i przydatny element, jednakże sposób mocowania sprawia, że większa ilość zdjęć jest zbyt dużym obciążeniem dla tej tacki i mocowanie nie wytrzymuje. Na zdjęciu znajduje się 60 wydruków formatu 15x20 i to jest maksymalna ilość jaką jest wstanie wytrzymać ta tacka. Dołożenie kolejnych 10 powoduje gwałtowne opadniecie odbiornika.
Rozłożona tacka na wydruki |
Ogólnie spasowanie elementów w tej drukarce jest bardzo słabe i dotyczy to także konstrukcji samej drukarki. Drukarka w porównaniu do poprzedniczki drukuje nieco szybciej, choć różnice nie są duże, bo dla zdjęcia formatu A4, wydruk jest o 5 sekund szybszy. Z doświadczenia wiadomo, że jeśli coś ma działać szybciej, bez utraty jakości, to precyzja wykonania musi być wyższa. W tej drukarce tej cechy wyraźnie brakuje. Drukarka którą testuje jest fabrycznie nowa, a pierwsze wydruki testowe ujawniły bardzo widoczny banding, czyli jaśniejsze i ciemniejsze obszary na wydruku na kształt fal. Ustawione są one prostopadle do ruchu karetki głowicy, więc przyczyną tego jest nierównomierny ruch karetki.
Strzałkami zaznaczyłem przebarwienia jakie pojawiają się na wydruku |
Żadne programowe korekcje dostępne ze sterownika nie usunęły problemu. Takie zachowanie widziałem już w poprzednich modelach, ale dotyczyły maszyn o dużych przebiegach, co najmniej 80 000 wydruków. Wpływ na to ma zużycie silników karetki, zwiększone opory na prowadnicach karetki, luzy na tulejach itp. W modelu D1000 takie wady wydruków zaobserwowałem w fabrycznie nowym urządzeniu, co niestety niezbyt dobrze świadczy o jakości wykonania. Nie twierdze, że każde urządzenie będzie posiadało taką wadę, ale w moim egzemplarzu taka wada występuje. A co będzie jak maszyna popracuje powiedzmy pół roku i w tym czasie wydrukuje 50 000 zdjęć?
Urządzenie jest reklamowane przez Epsona jako drukarka dla profesjonalnych fotografów, firm zajmujących się drukiem i ogólnie dla komercyjnego drukowania. Po tym co zobaczyłem, mam poważne wątpliwości co do takiego zastosowania tych drukarek. Jeśli w nowej drukarce występują takie luzy, materiały są tak kiepskiej jakości i ogólnie rozwiązania są sprzyjające awariom, to po pewnym czasie drukarki będą masowo się psuć. A że moim zdaniem konstrukcja sama w sobie jest już wadliwa, to naprawa tych urządzeń będzie praktycznie niemożliwa. Ta drukarka to po prostu taka jednorazówka. Działa do pierwszej awarii, a potem trzeba kupić nową.
Ogólnie dziwie się trochę firmie Epson. Stworzyła pierwszego mini laba, czyli model D700, który z powodzeniem był sprzedawany także przez firmę Fujifilm jako DX100. Maszyna miała swoje wady, ale była solidnie wykonana. Później Epson wypuścił model D800, w której poprawił wszystkie wady i niedociągnięcia poprzedniej drukarki. Większość poprawek nie jest widocznych z zewnątrz, ale przyczyniły się one do poprawy jakości urządzenia i zwiększenia komfortu użytkowania. Zastosowali nowsze głowice o wyższej żywotności, dodali przycisk wysuwania papieru, przeprogramowali prace wentylatorów wyciągowych, aby już tak nie hałasowały. Drukarka stała się dojrzalsza i została pozbawiona wad wieku dziecięcego. I mając taką podstawę, zamiast stosować kolejne usprawnienia, Epson nie robi kroku w tył, tylko 10 kroków i wyrzuca całą koncepcje do kosza i tworzy sprzęt od nowa. Wszystko co dopracowane i działające zamienia na plastikowe wydmuszki, jakby głównym celem była redukcja wagi, a nie zwiększenie niezawodności sprzętu. Wrzuca na rynek plastikową zabawkę twierdząc, że to sprzęt dla profesjonalistów. Niestety, moim zdaniem urządzenie nie ma nic wspólnego z użytkowaniem komercyjnym i nadaje się tylko do użytku domowego. Testując sprzęty, nowe urządzenie zwykle okazywało się lepsze od poprzednika. Chyba po raz pierwszy nie mogę nowego sprzętu Epsona tak podsumować.